again
to co dobre, jednak zdecydowanie na szybko sie konczy... jeszcze tylko szybkie pakowanie, obiadek i na pociag... heh... po tych kilku dniach spedzonych w domku i w nawet czestym towarzystwie S. jakos nie bardzo mam ochote znow wracac do Kraka... no, ale coz... life is brutal... pozostaje mi tylko miec nadzieje, ze uda sie przelozyc zajecia z 12 listopada i, ze nastepnym razem bede mogla tutaj zawitac na cale cztery dni...
a teraz czeka mnie cale poltora tygodnia bez S... heh... taki odwyk powinien dobrze mi zrobic... przynajmniej teoretycznie :]
Dodaj komentarz